Zdjęcie Kirilla Kudriaczeva

15 marca 2022 roku deputowany Aleksiej Gorinow wziął udział w zupełnie zwyczajnym posiedzeniu Rady Deputatów Rejonu Krasnosielskiego w centrum Moskwy. Jednym z punktów porządku obrad był temat przeprowadzenia konkursu rysunków dziecięcych. „O jakim konkursie, z okazji Dnia ochrony dzieci, można mówić, gdy każdego dnia giną dzieci? Powiem dla informacji, że około stu dzieci zginęło na Ukrainie. Uważam, że wszystkie wysiłki społeczeństwa obywatelskiego powinny być skierowane wyłącznie na to, aby zakończyć wojnę i wycofać wojska Rosji z terytorium Ukrainy” — powiedział wtedy Gorinow. Przewodnicząca rady deputatów, Elena Kotiącziyna, wsparła swojego kolegę.

Śledczy Komitet Rosji zwrócił uwagę na tę krótką rozmowę i wszczął przeciwko obojgu deputatom postępowanie karne na mocy artykułu dotyczącego „fałszywych informacji”. Kotiącziyna zdążyła opuścić Rosję, a Gorinow pozostał. Nie dlatego, że postanowił przeciwstawić się systemowi, ale dlatego, że nie myślał, że cokolwiek mu zagraża. „Nikt mnie nie prześladował, nie groził, a nawet nie było żadnej sugestii jakiegokolwiek zagrożenia aż do momentu mojego aresztowania. Do tej pory nie rozumiem, dlaczego nagle władza w osobie organów ścigania zaczęła mnie prześladować. I to z takim zapałem” — mówił w listopadzie 2022 roku.

Aleksiej Gorinow był deputatem już w czasach sowieckich: młodszy pracownik naukowy moskiewskiego Instytutu Inżynierów Geodezji, Fotogrametrii i Kartografii zajął miejsce w radzie dzielnicy Dzierżyńskiego w Moskwie. Te czasy wspomina z nostalgią — było wtedy znacznie swobodniej niż dziś. Wkrótce po tym, jak Jelcyn w 1993 roku zdusił opór parlamentu za pomocą czołgów, zniesmaczony tym odstąpieniem od demokracji Gorinow przestał być deputatem. Został sukcesem prawnikiem, zaczynając w latach 2000. gratuitously helping those detained at protests.

Na rozprawie Gorinow zachowywał się z godnością, nawet w klatce dla oskarżonych przeprowadził samotną pikietę, trzymając w rękach kartkę A4 z napisem: „Czy ta wojna nadal jest wam potrzebna?” Pracownik sądu próbował swoją masywną posturą przesłonić Gorinowa, żeby nikt nie zobaczył plakatu, a sędzia skazał deputata na 7 lat więzienia.

Gorinow stał się pierwszym, któremu nałożono rzeczywistą karę na podstawie nowego artykułu w rosyjskim kodeksie karnym, karającego za „fałszywe informacje” o armii Federacji Rosyjskiej.

Do góry


Zdjęcie Władysława Lonszakowa

Strażak

Policjant

1 sierpnia 2023 roku rosyjskie media doniosły, że w jeden tylko dzień zbudowano 11 wojskowych komend. W wielu przypadkach podpalaczami okazali się starsi ludzie: na przykład w Archangielsku na wojskową komendę zaatakował 76-letni emeryt, a w Kaludze — 78-letnia emerytka. Wszyscy oni twierdzą, że zmusiły ich do tego oszustwa telefoniczne — grożąc zdrowiem bliskich lub obiecując umorzenie kredytów.

Jednak w Rosji są też ideowi podpalacze wojskowych komend. Tak, 11 października 2022 roku mieszkańcy miasta Bakal w obwodzie czelabińskim — dowódca jednostki strażackiej 37-letni Aleksiej Nuriyev i 28-letni Roman Nasryjew — próbowali podpalić budynek lokalnej wojskowej komendy. Nic z tego nie wyszło: pożar ugasił stróż, a uszkodzona została tylko część linoleum.

Niemniej jednak, napastników nie tylko zatrzymano, ale także postawiono przed sądem za dokonanie aktu terrorystycznego, co zaowocowało ogromnymi wyrokami: sąd wysłał obu do kolonii na 19 lat.

Bliscy opisują obu przyjaciół z Bakala jako ludzi rodzinnych, którzy uwielbiali spędzać czas z dziećmi. Nuriyev miał małą córkę i 19-letniego pasierba. Nasryjew wychowywał 4-letnią córkę, a mały syn przyszedł na świat, gdy jego ojciec był już w areszcie.

W swoich zeznaniach Nasryjew mówi, że jego podejście do wojny na Ukrainie zaczęło się zmieniać pod koniec wiosny 2022 roku z powodu tego, że „wiele cywilów ginie na Ukrainie”. Do podżaru przyjaciół skłoniła ogłoszona w Rosji mobilizacja: Nuriyev bardzo martwił się o swojego pasierba w wieku poborowym.

W lipcu 2023 roku obrońcy praw człowieka z „Memoriału” uznali Nuriyeva i Nasryjewa za więźniów politycznych, chociaż wcześniej uważano, że przemocowy charakter akcji utrudnia uzyskanie tego statusu. Jednak tym razem w „Memoriale” zdecydowano, że „sąd nie udowodnił ani zamiaru stworzenia niebezpieczeństwa dla życia człowieka, ani tego, że chcieli zdestabilizować działalność organów władzy” i że „ich czyny można zakwalifikować zgodnie z lżejszym artykułem o umyślnym uszkodzeniu mienia”.

Nuriyev i Nasryjew również nie uważają swojej akcji za terroryzm. Na sali sądowej Nasryjew mówił: „Wiedziałem z mediów społecznościowych, że podejmując podobne akcje, ludzie wyrażają swoje niezadowolenie z mobilizacji i „specjalnej operacji wojskowej”. Z rozmów z otoczeniem doszedłem do wniosku, że podobne działania nie budzą strachu wśród ludzi, ponieważ nikt i nigdy nie ucierpiał z ich powodu. Co więcej, ludzie odnoszą się ze zrozumieniem do takiej pozycji sprzeciwu.”

Do góry


Zdjęcie Aleksandry Astachowej

Aktywista

Po rozpoczęciu wojny w Ukrainie pieśń „Czerwona kalina” stała się jednym z symboli sprzeciwu wobec rosyjskich okupantów. Marsz ukraińskich legionistów z czasów I wojny światowej w lutym 2022 roku wykonał jeden z członków zespołu rockowego „Boombox” odbywający służbę  w wojskach obrony terytorialnej Kijowa.

Wkrótce za wykonanie tej pieśni w Rosji zaczęto prześladować ludzi.

Aktywista rosyjskiego ruchu antyputinowskiego, z zwodu robotnik budowlany, Michaił Kriger zaśpiewał „Czerwoną kalinę”, stojąc w klatce na sali rozpraw, gdy prokurator zażądał dla niego 9 lat kolonii karnej za „publiczne usprawiedliwianie terroryzmu” i „publiczne wzbudzanie nienawiści i wrogości”. Wina Krigera polegała na tym, że opublikował na swoim profilu na facebooku dwa wpisy: pierwszym nazwał bohaterem człowieka, który w 2018 roku wysadził się w powietrze w budynku FSB w Archangielsku, a w drugim napisał o Putinie: „Wierzcie mi, kiedy i jeśli w ogóle dożyję powieszenia tej gnidy z KGB, to ze wszystkich sił będę walczył o prawo do wzięcia udziału w tym podnoszącym na duchu wydarzeniu”.

Kriger może nie jest najbardziej znanym, ale za to bardzo aktywnym uczestnikiem ruchu demokratycznego i obrony praw człowieka jeszcze z końca lat 80. Regularnie brał udział w wiecach i akcjach.W maju 2023 roku sąd skazał go na 7 lat kolonii.

Do góry


Zdjęcie Igora Podgornego

Obrońca praw człowieka

1 lipca 1997 roku obrońca praw człowieka i krajoznawca Jurij Dmitrijew odkrył masowe mogiły ofiar Wielkiego Terroru pod Miedwieżjegorskiem, które następnie zyskały nazwę „Sandarmoch”. Później Dmitrijew stanął na czele oddziału „Memoriału” w Republice Karelii – stowarzyszenia zajmującego się badaniem represji politycznych w ZSRR i we współczesnej Rosji. Po zdobyciu władzy przez Putina, „Memoriał” spotkał się z prześladowaniami. W 2014 roku uznano go za „obcego agenta”, w 2021 roku zlikwidowano.

Jedną z metod zastraszania i wywierania presji na pracowników „Memoriału” były sprawy sądowe wytaczane przeciwko przewodniczącym organizacji oraz obrońcom praw człowieka. W nocy na 27 czerwca 2018 roku Dmitrijewa zatrzymano i oskarżono o nagrywanie pornografii dziecięcej i nielegalne posiadanie broni. Formalną przyczyną były zdjęcia jego adoptowanej córki, robione do książeczki zdrowia i sprawozdań wysyłanych organom opieki.

Sprawa ciągnęła się 5 lat. Na początku Dmitrijewa oczyszczono z zarzutów, lecz prokuratura odwołała się od tej decyzji. Przeciwko Dmitrijewowi wszczęto kolejną sprawę karną, tym razem dotyczącą przemocy seksualnej wobec osoby nieletniej.

Dmitrijewa skazano na 3,5 roku kolonii, po czym zwiększono wyrok aż do 15 lat. „To była zemsta na Dmitrijewie za to, że historyk zabójców nazwał zabójcami, chociaż ich portrety w ostatnich latach zaczęto wieszać w gabinetach obok portretu Putina. Oraz za to, że udowadniał zbrodnie czekistów z przeszłości, których dzisiejsi czekiści uczynili swoimi bohaterami” – komentował wyrok dziennikarz Renat Dawletgildiejew.

Do góry


Zdjęcie Aleksandry Astachowej

Aktywista, student

1 czerwca 2022 roku Dmitrij Iwanow powinien był bronić pracę dyplomową na Wydziale Matematyki Komputerowej i Informatyki na Uniwersytecie Moskiewskim – głównej rosyjskiej uczelni. Iwanow nie pojawił się na obronie, ponieważ odbywał karę dwudziestopięciodniowego aresztu, którą nałożono na niego za ponowne naruszenie zachowania porządku w czasie wiecu. W ostatnim dniu aresztu funkcjonariusze służb specjalnych zatrzymali Iwanowa – tym razem w związku ze sprawą karną. W lipcu został wydalony z uniwersytetu z powodu nieobecności na egzaminach.

Znajomi Iwanowa twierdzą, że ma zdolności w naukach ścisłych, ale spokojne życie programisty nie do końca mu odpowiadało. Swoją pierwszą demonstrację Iwanow zaliczył w 2017 roku: wówczas w Moskwie ludzie wyszli na ulice z powodu ujawnienia przez Aleksieja Nawalnego afery korupcyjnej z Dmitrijem Miedwiediewem, premierem Rosji.

Iwanow wspierał wszystkich więźniów politycznych w internecie i podczas rozpraw, brał udział niemal w wielu protestach. W latach 2020–2022 spędził za kratami ponad 100 dni.

Gdy zaczęła się wojna w Ukrainie, pojawiła się możliwość pozbycia się nieznośnego aktywisty. Iwanowa oskarżono o rozpowszechnianie „fake newsów” o rosyjskiej armii. „Wszystkie zarzuty pod moim adresem są śmieszne, a paragrafów, z których jestem sądzony, w zasadzie nie powinno w ogóle być. Mówienie prawdy jest łatwe i przyjemne” – mówił na rozprawie Iwanow.

Do góry


Zdjęcie Sota

Aktywistka, dziennikarka


Adwokat

W sprawach politycznych w Rosji prawnicy już dawno stali się czymś w rodzaju lekarzy w hospicjum. Osoby umierającej na nieuleczalną chorobę nie można uratować przed śmiercią, a więźnia politycznego nie można uratować przed więzieniem. Sędziowie udają, że prowadzą proces kontradyktoryjny, ale w rzeczywistości wszystko jest z góry ustalone.
Wyrok w zawieszeniu jest obecnie postrzegany jako uniewinnienie więźnia, a nałożenie przez sędziego kary 3 lat kolonii zamiast maksymalnych możliwych 7 lat jest prawdziwym wyczynem dla prawnika.
W 2023 r. działacz opozycyjny Aleksiej Nawalny otrzymał pełną karę – 19 lat – za kierowanie „ekstremistyczną organizacją” Fundacja Walki z Korupcją (FWK). Tak, to jest dużo, ale od momentu aresztowania polityka w 2021 r. prawnicy zrobili wszystko, co było w ich mocy. Przekazywali także wiadomości od Nawalnego „na zewnątrz”, dzięki czemu nawet gdy przebywał w najsurowszym więzieniu, był aktywny w mediach społecznościowych, budząc optymizm u przeciwników reżimu Putina.
Prawnik Aleksiej Lipcer ma 37 lat. Jego matka Jelena była prawniczką w najbardziej głośnym procesie politycznym lat 2000 – sprawie „Jukosu” Michaiła Chodorkowskiego. Z kolei dziadkiem Lipcera jest Lew Ponomariow, radziecki dysydent i rosyjski działacz na rzecz praw człowieka, pierwszy „zagraniczny agent” w kraju.
Lipcer przestał bronić interesów Nawalnego jeszcze latem 2022 r., ale on i jego koledzy, Igor Siergunin i Wadim Kobziew, zostali wsadzeni do aresztu śledczego w październiku 2023 roku. Śledztwo uważa, że prawnicy, wykorzystując swój status, „zapewniali regularny transfer informacji” między członkami FWK a Nawalnym, co umożliwiło mu „dalsze pełnienie funkcji lidera i szefa ekstremistycznej społeczności”.
„Memoriał” uznał wszystkich trzech prawników za więźniów politycznych, stwierdzając, że celem ich ścigania było „zastraszenie społeczności prawników i sprawienie, że oskarżeni i skazani w sprawach politycznych pozostaną bez wykwalifikowanej pomocy prawnej”.

Do góry


Zdjęcie Memorialu

Dokumentalista, poeta


Zdjęcie z internetu

gospodyni domowa

Ludmiła Razumowa, lat 55, oraz jej kohabitant Aleksander Martynow mieszkali w małym miasteczku w obwodzie twerskim. Aleksander pracował na pół etatu jako taksówkarz, natomiast Ludmiła była gospodynią domową, pasjonującą się malarstwem i fotografią.

Inwazja Rosji na Ukrainę oburzyła parę, która zaczęła malować na ścianach sklepów i w pobliżu przystanków autobusowych w ich mieście oraz w okolicznych wioskach napisy takie jak „Pokój Ukrainie” czy „Putin to wojna”. Gdzieś namalowali graffiti, które, jak powiedzieli śledczy, przedstawiało połączenie wizerunków dwóch osób: W. Putina i A. Hitlera. Ludmiła później opisała swoje działania jako „krzyk wstydu i rozpaczy, którego nie można było wyrazić w żaden inny sposób”.

Po zidentyfikowaniu Ludmiły i Aleksandra na nagraniach z kamer monitoringu śledczy znaleźli ich profile w mediach społecznościowych – było tam wiele postów, potępiających wojnę. Para została zatrzymana po tym, jak 22 marca 2022 r. pozostawili napis „Ukraino, wybacz nam!” na cokole pomnika radzieckiego pojazdu wojskowego „Katiusza”. Oskarżono ich o wandalizm z powodu graffiti, a za ich antywojenne posty zostali oskarżeni o rozpowszechnianie fałszywych informacji o rosyjskiej armii.

Ludmiła napisała później z aresztu: „Nie jestem szalona. Wiedziałam, jak to może się dla mnie skończyć, ale rozpacz była silniejsza, jakby stłumiła we mnie gen strachu, który jest dziedziczny. Rozpacz, ból, wstyd, a przede wszystkim strach o dzieci pokonały inny strach – o siebie”.

W czasie procesu para się rozstała. 64-letni Aleksander przyznał się do winy i miał nadzieję, że uda mu się uniknąć więzienia, podczas gdy Ludmiła skomentowała: „Najgorszą rzeczą, jaka się wydarzyła, była słabość mężczyzny, którego zawsze postrzegałam jako swoje wsparcie”.

Wiosną 2023 r. sąd skazał Ludmiłę na 7 lat, a Aleksandra na 6,5 roku kolonii karnej.

Do góry


Zdjęcie z internetu

gospodyni domowa

W styczniu 2022 r. czeczeńska policja wtargnęła do mieszkania byłego sędziego Sądu Najwyższego Czeczenii Saida Jangulbajewa w Niżnym Nowogrodzie, pobiła wszystkich w środku i zabrała 52-letnią żonę Saida Zaremę Musajewą w domowej sukience i kapciach do Czeczenii.

Synowie Zaremy i Saida, Ibrahim i Abubakar, byli prawdziwym celem stróżów prawa, ale nie udało im się do nich dotrzeć. Abubakar jest obrońcą praw człowieka, podczas gdy Ibrahim, według czeczeńskich władz, kieruje opozycyjnym wobec nich ruchem Adat, choć sam temu zaprzecza.

Lider Czeczenii, Ramzan Kadyrow, skomentował zatrzymanie Zaremy w charakterystycznym dla siebie stylu: „Ta rodzina albo będzie w więzieniu, albo pod ziemią”. W lutym w centrum Groznego odbył się wiec, na którym podeptano, podarto i spalono portrety członków rodziny Jangulbajewów.

W Czeczenii Zarema została oskarżona o użycie przemocy wobec przedstawiciela władz i współudział w oszustwie. „To nie jest tylko sprawa polityczna, to narzędzie dyktatury. Zarema ma synów – jeden jest obrońcą praw człowieka, a drugi przeciwnikiem politycznym lub opozycjonistą. Z tego powodu jest zakładniczką” – powiedział Abubakar.

W swoim ostatnim słowie podczas procesu Zarema powiedziała przez łzy: „Nie popełniłam żadnego przestępstwa. Ludzie wiedzą, że jestem dobrą osobą. Allah widzi, że moje sumienie jest czyste”.

Prawnik Zaremy Aleksander Niemow i dziennikarka „Nowej Gaziety” Jelena Miłaszyna przyjechali do Groznego na ogłoszenie wyroku. W drodze do miasta ich samochód został zaatakowany przez nieznanych napastników – Niemow został pobity i pchnięty nożem, u Miłaszyny zdiagnozowano uraz głowy, złamanie palców, jej głowa została ogolona i oblana zieloną farbą. Sesja sądowa w Groznym odbyła się bez nich: Zarema została skazana na pięć lat kolonii karnej.

Podczas gdy synowie są na wolności, Kadyrow torturuje ich matkę: w listopadzie 2024 r. przeciwko Zaremie wszczęto nową sprawę karną.

Do góry


Zdjęcie; SOTA

Emeryt

Pozornie standardowa historia dla współczesnej Rosji: 63-letni inżynier Igor Barysznikow trafił do więzienia za posty na Facebooku, w których pisał o ostrzale szpitala położniczego w Mariupolu, okrucieństwach rosyjskich wojsk w Buczy oraz innych straszliwych wydarzeniach w czasie  wojny na Ukrainie.

Jednak okrucieństwo, z jakim prokuratorzy, sędziowie, pracownicy kolonii i lekarze potraktowali chorego starszego mężczyznę w tej sprawie, jest zaskakujące nawet jak na rosyjskie warunki.

Przed skazaniem Barysznikow samotnie opiekował się swoją sparaliżowaną 96-letnią matką Jewgenią ocalałą z Holokaustu. Sam też nie czuł się dobrze: podczas procesu jego przewlekła choroba pogorszyła się i wykonano mu cystostomię (założono rurkę wprowadzoną do pęcherza i wychodzącą przez ścianę jamy brzusznej). Lekarze podejrzewali u niego również raka.

„Jestem oskarżony o popełnienie poważnego przestępstwa. Jednocześnie nikogo nie zabiłem, nie okradłem, nie zgwałciłem, nikomu nic nie ukradłem” – powiedział Barysznikow w swoim ostatnim słowie i poprosił o wzięcie pod uwagę jego stanu zdrowia.

Na sąd jego słowa nie zrobiły żadnego wrażenia: w czerwcu 2023 r. emeryt z dziurą w brzuchu został wysłany do kolonii na 7,5 lat za rozpowszechnianie „fałszywych” informacji o rosyjskiej armii. „Tak naprawdę jednym wyrokiem sąd zabił dwie osoby” – skomentował decyzję sędziego prawnik emeryta.

Półtora miesiąca później matka Barysznikowa, która została zabrana przez władze opiekuńcze, zmarła. W ostatnich dniach, według relacji adwokata, nieustannie trzymała niedziałający telefon przy uchu i powtarzała: „Igorze, synku, nie czujesz się dobrze…” Synowi nie pozwolono przyjechać na pogrzeb, a w grudniu 2023 r. jego stan się pogorszył. Barysznikow nie mógł siedzieć z powodu bólu i musiał codziennie myć rurkę odprowadzającą mocz w niehigienicznych warunkach. Przez półtora roku Barysznikowowi odmawiano operacji, która pozwoliłaby mu całkowicie pozbyć się cystostomii.

Do góry


Zdjęcie Aleksandry Astachowej

Dziennikarka

15 lutego 2024 r. dziennikarka Antonina Faworska nagrała rozprawę sądową z udziałem Aleksieja Nawalnego. Nagranie, na którym opozycjonista w więziennym uniformie żartuje i śmieje się jak zwykle, stało się historyczne.

Następnego dnia FSIN (Federalna Służba Wykonywania Kar) ogłosiła śmierć Aleksieja Nawalnego w kolonii (współpracownicy polityka są pewni, że został zabity na polecenie Władimira Putina). Półtora miesiąca później, 29 marca, Faworska została aresztowana pod zarzutem współpracy z Fundacją Walki z Korupcją (FWK), którą stworzył Nawalny i która została uznana za organizację ekstremistyczną w Rosji jeszcze przed wojną.

Antonina chciała zostać aktorką, studiowała na Uniwersytecie Sztuki Teatralnej, a w 2017 r. wystąpiła w reklamie najpopularniejszej rosyjskiej aplikacji nawigacyjnej Yandex. Ale po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, kiedy setki dziennikarzy opuściło Rosję, poszła do pracy w mediach politycznych. Pracowała dla portalu informacyjnego „SOTAvision”, jeździła na wszystkie procesy Aleksieja Nawalnego i robiła zdjęcia oraz filmy na grobie polityka, do którego przychodzili dziesiątki tysięcy ludzi.

„Moje miejsce jest w Rosji. Jestem przekonana, że jeżeli chce się zmienić swój kraj na lepsze, trzeba żyć i pracować w swojej ojczyźnie” – napisała w liście z aresztu śledczego.

Oprócz Faworskiej w 2024 r. aresztowano czterech innych dziennikarzy: Konstantina Gabowa, Siergieja Karelina, Artioma Krigera (wujek Artioma Michaił jest jednym z bohaterów naszego projektu) i Olgę Komlewą. Wszyscy są oskarżeni o pracę dla FWK, która jest znana w świecie mediów ze śledztw w sprawach korupcji władz rosyjskich.

Stowarzyszenie Obrony Praw Człowieka „Memoriał” uznało dziennikarzy za więźniów politycznych, stwierdzając, że są oskarżani o „udział w ekstremistycznej społeczności Nawalnego” ze względu na swoją działalność zawodową. Sama Faworska uważa, że jest prześladowana za „artykuł o tym, jak Nawalny był torturowany przez FSIN”.

Do góry


Zdjęcie z Instagramu

Przedsiębiorca

25-letnia Polina Jewtushenko poznała 36-letniego Nikołaja Komarowa w mediach społecznościowych. Zaczęli się komunikować, okresowo spotykając się osobiście. Rankiem 12 lipca 2023 r. dziewczyna zabrała córkę do przedszkola, a kiedy wyszła na zewnątrz, została zatrzymana. Później Jewtushenko została oskarżona o przygotowanie do zdrady stanu, a Komarow stał się głównym świadkiem oskarżenia.

Okazało się, że mężczyzna zdobył zaufanie Poliny nie przez przypadek: dziewczyna nigdy nie ukrywała swojej antywojennej postawy, a Komarow uczestniczył w akcjach prorządowego ruchu NOD (Ruch Narodowowyzwoleńczy) i najwyraźniej od dawna współpracuje z siłowikami (przedstawicielami służb specjalnych). W 2017 r. przeniknął do siedziby Nawalnego w Samarze, a sześć miesięcy później opublikował „demaskatorskie” filmy na jego temat.

„Chodziłam na przyjacielskie randki, a potem okazało się, że ten człowiek nagrywał nasze rozmowy na dyktafonie od naszego pierwszego spotkania” – powiedziała Jewtushenko w liście z aresztu śledczego. Komarow zadał jej „mnóstwo pytań” na temat legionu „Wolność Rosji”, złożonego z Rosjan walczących po stronie ukraińskich sił zbrojnych, a ona odpowiedziała na nie niewinnie.

Na podstawie tych nagrań FSB udowodni w sądzie zamkniętym dla opinii publicznej i prasy, że Jewtuszenko „namawiała mieszkańca Samary do zdrady”.

Na swoim Instagramie, który Jewtushenko prowadzi w języku ukraińskim od października 2022 r., ona publikowała zdjęcia banknot z antywojennymi napisami, podawała linki do petycji domagającej się impeachmentu Władimira Putina oraz do projektu „Chcę żyć”, który pomaga rosyjskim wojskowym poddać się. FSB oceniła posty Jewtushenko pod kątem kilku innych przestępstw, w tym „rozpowszechniania fałszywych informacji o rosyjskiej armii”.

Jej sześcioletnia córka Alisa mieszka teraz z babcią. „Moja córka nie wie, dlaczego zniknęłam. Woła mnie pustym głosem: „Mamo!”. Nie mogę sobie wyobrazić, jak się czuje, mimo że mama mówi jej, że ją kocham i na pewno wrócę” – napisała Jewtushenko.

Do góry


Zdjęcie Aleksandry Astachowej

Poeta

„Oni bili Artioma, upokarzali go i zmuszali do włożenia hantli jak najgłębiej w odbyt – grozili, że jeśli tego nie zrobi, strzelą mu w nogę. Sfilmowali wszystko, co się działo, a następnie pokazali mi to, podnosząc moją głowę za włosy. Mówili, że jesteśmy „nazistowskimi szumowinami” i że „nie wystarczy nas zabić”, grozili, że przestrzelą mi nogi i zgwałcą mnie w pięć osób” – powiedziała aktywistka Alexandra Popova.

Artiom Kamardin to jej chłopak, inżynier projektant, który 25 września 2022 r. wziął udział w „Czytaniu Majakowskiego” w Moskwie: tradycja czytania jego wierszy pod pomnikiem radzieckiego poety sięga lat 60. XX wieku. Kamardin tego dnia czytał wiersze o prorosyjskich bojówkach z Donbasu, nie te najbardziej pochlebne.

Następnego dnia siłowiki wtargnęli do mieszkania, w którym on mieszkał z Popovą i zaczęli torturować młodych ludzi.

Oprócz 31-letniego Kamardina aresztowano dwóch innych uczestników odczytów poezji – 21-letniego Jegora Sztowbę i 26-letniego Nikołaja Daineko. Kilka miesięcy później poeci zostali uznani za winnych do nawoływania do działań przeciwko bezpieczeństwu państwa i podżegania do nienawiści lub wrogości. Kamardin otrzymał 7 lat więzienia za wiersze, Sztowba – 5,5 roku, a Daineko, który przyznał się do winy i zawarł ugodę ze śledztwem, otrzymał łagowniejszy wyrok w 4 lata.

„Niedopuszczalne jest osądzanie za sztukę. Wypowiedź artystyczna może być interpretowana na różne sposoby i zawsze mogą znaleźć się tacy, którzy źle ją odbiorą” – powiedział poeta podczas procesu.

24 maja 2023 r. Kamardin i Popova pobrali się w areszcie śledczym. Artiom przyszedł na ślub w marynarce Brioni, którą pożyczył mu współwięzień. W więzieniu nie wolno filmować, więc wszystkie filmy i zdjęcia ślubne pokazują Popovą z bukietem kwiatów, ale bez męża i bez obrączki, zamiast której nosiła sztuczne kajdanki na nadgarstku.

Do góry


Zdjęcie Aleksandry Astachowej

Obserwator wyborów

We współczesnym świecie nawet dyktatorskie reżimy muszą udowadniać swoją legitymację poprzez wybory. Ale niekoniecznie uczciwych. Kiedy oszustwa w rosyjskich wyborach parlamentarnych w 2011 r. wywołały masowe demonstracje w Moskwie, Kreml zdał sobie sprawę, że nadszedł czas, aby dokręcić śrubę. Pierwszym, który przyjął cios, było stowarzyszenie „Golos”, które od 2000 roku monitorowało naruszenia wyborcze w Rosji.

W 2013 r. stowarzyszenie zostało uznane za zagranicznego agenta (w rzeczywistości „wroga ludu”), a w lipcu 2016 r. zostało zlikwidowane, ale „Golos” kontynuował swoją działalność jako ruch na rzecz ochrony praw wyborców. W 2021 r. Europejska Sieć Organizacji Monitorujących Wybory (ENEMO), której członkiem był „Golos”, została uznana za organizację „niepożądaną” w Federacji Rosyjskiej (za współpracę z taką organizacją można trafić do więzienia). Było to ostrzeżenie dla wszystkich niezależnych obserwatorów, więc wielu z nich opuściło Rosję po rozpoczęciu wojny.

W październiku 2022 r. Melkońjanc został przeszukany po raz pierwszy, ale nie chciał opuścić Rosji. Współprzewodniczący „Golosu” zawsze był osobą dyplomatyczną i nie pozycjonował się jako opozycjonista. Często był zapraszany do różnych grup eksperckich podlegających władzom.

Niemniej jednak w sierpniu 2023 r. Melkońjanc został wysłany do aresztu śledczego za organizowanie działalności „niepożądanej” organizacji, chociaż formalnie ani ruch, ani stowarzyszenie „Golos” nie zostały uznane przez władze rosyjskie za „niepożądane”.

W więzieniu Melkońjanc zachowuje swoje charakterystyczne, łagodne poczucie humoru: aresztowanie nazywa „wyprawą etnograficzną”, a jesienią przekazał listę utworów, które w więzieniu odtwarzają z pełną głośnością o szóstej rano. Melkońjanc obserwuje głosowanie nawet z aresztu śledczego. Po wyborach prezydenckich w 2024 r. „z przyzwyczajenia” wysłał do CKW (Centralnej Komisji Wyborczej) zalecenia dotyczące usprawnienia procesu.

„Jestem pewien: wszystko nie idzie na marne, nadejdzie czas, a marzenie o wolnych wyborach zostanie zrealizowane dzięki naszym wspólnym wysiłkom” – napisał Melkońjanc z aresztu śledczego.

Do góry


Zdjęcie z archiwum rodzinnego

Aktywista

Oprócz wystawy chcielibyśmy zwrócić uwagę na jeszcze jednego więźnia politycznego w rosyjskim areszcie śledczym – Jana Ksężopolskiego. Jak wskazuje jego nazwisko, Jan ma polskie korzenie. Bada historię swojej rodziny i obiecał, że niedługo nam o tym opowie. W międzyczasie chcielibyśmy opowiedzieć o samym Janie.

Urodził się w 2000 r. i mieszkał w Twerze, mieście położonym 180 kilometrów na północny zachód od Moskwy. W czasach sowieckich Twer nosił nazwę Kalinin i to właśnie w kalinińskim więzieniu NKWD (Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych) ZSRR rozstrzelano wiosną 1940 r. ponad 6 tysięcy polskich jeńców wojennych, którzy zostali pochowani w pobliżu wsi Miednoje, 30 kilometrów od Tweru. Miednoje jest jednym z miejsc pochówku ofiar zbrodni katyńskiej NKWD, w ramach której ogółem rozstrzelano 22 tysiące osób, a pozostali polscy obywatele zginęli w Katyniu (ponad 4 tysiące osób), w ukraińskim Charkowie (prawie 4 tysiące osób) oraz w innych miejscach na terenie dzisiejszej Białorusi i Ukrainy. W 2000 r. w Miednoje otwarto dużą przestrzeń pamięci i polski cmentarz wojskowy, a w 1992 r. na budynku byłego NKWD (obecnie Uniwersytet Medyczny) zainstalowano tablicę pamiątkową ku czci rozstrzelanych Polaków. W maju 2020 r. władze miasta Twer zniszczyli tę tablicę pamiątkową, dokonując tego rękami prokremlowskich wandali.

W ciągu ostatnich 5-10 lat rosyjska quasi-oficjalna propaganda rozprzestrzeniała fałszywe narracje, twierdząc, że polscy jeńcy wojenni zostali rozstrzelani nie przez NKWD, ale przez Wehrmacht podczas okupacji Smoleńska. Jan Księżopolski wraz z innymi działaczami w Twerze i w Rosji, walczył o prawdę na temat zbrodni katyńskiej.

Oto co napisał Jan w liście do nas:

„Oprowadzałem wycieczki po mieście, opowiadając o rozstrzeliwaniach Polaków, pokazując budynek Uniwersytetu Medycznego, w którym w latach 40. mieściła się regionalna placówka NKWD, gdzie dokonywano egzekucji. Agitowałem ludzi, aby odwiedzali Miednoje i, jeśli to możliwe, rozpowszechniali informacje w internecie. Napisałem również do prokuratury w sprawie usunięcia znaków z Uniwersytetu Medycznego oraz z Pustelni Niłowo-Stołobieńskiej (klasztoru, w którym mieścił się obóz, gdzie przetrzymywano Polaków). (…) Nie zdążyliśmy zrealizować naszego projektu”.

Dlaczego „nie zdążyli”?

Ponieważ 6 czerwca 2023 r. Jan Księżopolski został aresztowany. W tym samym czasie zatrzymano grupę innych młodych aktywistów w różnych miastach Rosji – wszystkich oskarżono o członkostwo w ruchu młodzieżowym „Wiosna” oraz o „rehabilitację nazizmu”, „organizację ekstremistycznej społeczności”, a także o rozpowszechnianie „fałszywek”, dotyczących zbrodni armii rosyjskiej na Ukrainie i nie tylko. 

Memoriał uznaje Jana Księżopolskiego i innych oskarżonych w sprawie „Wiosny” za więźniów politycznych. 

A oto co o Janie mówią jego przyjaciele z Tweru:

„Jan zawsze był bardzo zaangażowany w sprawę pamięci historycznej Tweru – od zainteresowania architekturą i stanem zabytków w mieście po projekty bezpośrednio związane z działalnością upamiętniającą. Co roku starał się odwiedzać Miednoje i nigdy nie przegapił żadnego wydarzenia poświęconego pamięci represjonowanych. Kiedy tylko dowiadywał się, że na Cmentarzu Wołyńskim [w Twerze] są prowadzone prace, natychmiast jechał pomagać. Aż do czasu aresztowania niemal każdą sobotę spędzał na czyszczeniu pomników”. 

Jeśli mają Państwo ochotę, serdecznie zachęcamy do napisania listu do Jana. Będzie to dla niego ogromna radość – specjalnie go o to zapytaliśmy. Niestety ze względu na rosyjską cenzurę pisanie listów w językach obcych do aresztu śledczego jest zabronione, możliwe jest jedynie prowadzenie korespondencji w języku rosyjskim. Zachęcamy do napisania listu do nas (admin@portnadziei.com) dla Jana oraz dla wszystkich innych więźniów politycznych w podobnej sytuacji, w dowolnym języku, a my dokonamy jego tłumaczenia na język rosyjski i przekażemy je odbiorcy. Następnie przekażemy Państwu jego odpowiedź.

do góry

Rosyjskie więzienie

Autorka Wiktoria Iwlewa

Do góry

Wyzwoleni

W pierwszym roku istnienia wystawa „Twarze rosyjskiego ruchu oporu” w 14 językach odwiedziła prawie 30 miast na całym świecie. Portrety rosyjskich więźniów politycznych Władimira Kara-Murzy, Ilji Jaszyna, Lilii Czanyszewej, Saszy Skoczylenki i Andrieja Piwowarowa znajdowały się na osobnych plakatach.

Dlaczego teraz są przedstawieni razem?

1 sierpnia 2024 r. w Turcji miało miejsce historyczne wydarzenie: 16 rosyjskich więźniów, w tym pięciu bohaterów naszej wystawy, zostało wymienionych na 8 agentów rosyjskich służb specjalnych i hakerów, którzy byli więzieni w różnych krajach świata.

Uwolnieni rosyjscy więźniowie polityczni już przyłączyli się do walki o zachowanie niepodległości Ukrainy i o swoich kolegów, którzy nadal pozostają w więzieniach.

Andriej Piwowarow napisał kilka słów specjalnie dla zaktualizowanej wystawy. Oto one:

„Ogromnie dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie przez 3 lata i 2 miesiące, w czasie, gdy siedziałem w więzieniu w Rosji. Dzięki wsparciu ludzi z całego świata udało mi się przejść przez tę próbę. Dzięki wam i waszej pracy jestem już razem z moją rodziną.

Teraz muszę walczyć o to, by Rosja stała się wolnym i niezagrażającym swoim sąsiadom krajem, abyśmy nie mieli już więźniów politycznych, a na tej pięknej wystawie nie było więcej osób, o których należy mówić”.

Tak, uwolnienie 16 osób to wielkie szczęście i jesteśmy wdzięczni za ten akt humanitaryzmu władzom Niemiec i Stanów Zjednoczonych oraz wszystkim tym, którzy ułatwili wymianę. Ale w rosyjskich więzieniach nadal przebywa ponad 2000 osób oskarżonych w sprawach karnych o podłożu politycznym.                        

Nie zapominajmy, że Zachód nalegał na wymianę głównego rosyjskiego opozycjonisty, Aleksieja Nawalnego, ale został on zabity w kolonii w lutym 2024 roku.

Aby zapobiec powtórzeniu losu Nawalnego przez innych odważnych Rosjan, będziemy nadal walczyć o ich uwolnienie i zachęcamy do pomocy (przynajmniej poprzez niegłosowanie na tych polityków, którzy popierają Putina).

do góry